Szymon Hołownia w Białymstoku
Podczas swojego wystąpienia w Białymstoku, kandydat na prezydenta Szymon Hołownia poruszył jeden z kluczowych tematów społecznych – ustawę o asystencji osobistej. Jak zaznaczył, to nie tylko kwestia systemowych rozwiązań, ale przede wszystkim test wartości dla obecnej koalicji rządzącej.
– Ustawa o asystencji osobistej to sprawa godności, nie jałmużny. To nasz test wartości jako koalicji. I to, czy go zdamy, zadecyduje o tym, czy ta koalicja ma rację bytu – powiedział Hołownia, odwołując się do trwających protestów osób z niepełnosprawnościami w Warszawie, z którymi spotkał się wcześniej tego samego dnia.
„To się tym osobom po prostu należy”
Hołownia mocno zaakcentował, że wsparcie osób z niepełnosprawnościami nie może być traktowane jako kosztowny dodatek do polityki społecznej, ale jako fundamentalny obowiązek państwa wobec obywateli. Jego zdaniem, ustawa powinna zostać przyjęta niezwłocznie, tak aby mogła zostać uwzględniona w budżecie na rok 2026.
– Nie wyobrażam sobie, żeby ta ustawa nie została uchwalona w tempie, które pozwoli ją zabudżetować na przyszły rok i uruchomić już od 2026. To nie jest pomoc społeczna – to jest godność człowieka, możliwość pracy, uczestnictwa w życiu kulturalnym, realizacji pasji. To się tym osobom po prostu należy – mówił.
Projekt, jak przypomniał, wciąż utknął na poziomie rządowym, gdzie kolejną turę uwag zgłosiło Ministerstwo Finansów. Hołownia nie krył rozczarowania przedłużającymi się procedurami.
„To nasze być albo nie być w tej koalicji”
Hołownia zaznaczył, że kwestia ustawy o asystencji osobistej nie jest dla niego jedynie bieżącym postulatem politycznym, ale trwałym elementem jego zaangażowania. Od miesięcy, jak przypomniał, prowadzi rozmowy z ministrem ds. polityki społecznej oraz z premierem.
– Powiedziałem to wczoraj na debacie i powtórzę dziś: to nasze być albo nie być w tej koalicji. Jeśli koalicja ma sens, to tylko wtedy, gdy realizuje wartości, a nie obsadza stołki. Jeśli nie realizujemy wartości – nie ma sensu w niej być – zaznaczył.
Siła różnorodności z Podlasia
Hołownia wrócił również do swoich korzeni, podkreślając, jak duży wpływ na jego światopogląd miało dzieciństwo spędzone w Białymstoku. To właśnie tu – jak mówi – nauczył się, że różnorodność nie stanowi zagrożenia, ale może być źródłem siły wspólnoty.
– Dziś w Hajnówce spotkam się z przedstawicielami mniejszości. To ważne, zwłaszcza że obecny Sejm – po raz pierwszy od ponad 30 lat – nie ma posła reprezentującego mniejszość narodową – zwrócił uwagę. Poinformował, że w związku z tym poprosił wszystkie 14 mniejszości narodowych o wskazanie swojego doradcy. Wybór padł na Ryszarda Gallę, który – jak mówi – działa dziś w jego imieniu i wspiera sprawy mniejszości.
Hołownia zwrócił też uwagę na kwestie religijne, mówiąc o potrzebie przemyślanego podejścia do funduszu kościelnego. – Jestem zwolennikiem jego likwidacji, ale nie można tego robić na ślep – stwierdził.
„Chcę być prezydentem pokoju”
Na zakończenie swojego wystąpienia Hołownia odniósł się do zbliżających się wyborów prezydenckich, zwracając się bezpośrednio do obywateli. Zaapelował o rozsądek i wspólne budowanie przyszłości, a nie dalsze pogłębianie podziałów.
– 18 maja dostaniemy do ręki cegłę. Można nią wybić komuś zęby, można dołożyć do muru między Polakami, ale można też zbudować dom. Ja chcę, byśmy zaczęli budować dom. Dlatego chcę być prezydentem pokoju, który sprawia, że Polska jest uporządkowana – zakończył.
Wypowiedzi Hołowni w Białymstoku były nie tylko apelem o konkretne działania legislacyjne, ale również próbą zdefiniowania wizji prezydentury – jako opartej na godności, inkluzywności i odpowiedzialności.
24@bialystokonline.pl
